REMIS „GARBARZY” W WEJHEROWIE, CZYLI
LIGI MISTRZÓW CIĄG DALSZY…
GRYF Wejherowo – GARBARNIA 2:2 (1:0)
1-0 Paweł Wojowski 21
2-0 Krzysztof Wicki 63
2-1 Krzysztof Kalemba 89 (karny)
2-2 Krzysztof Kalemba 90 (wolny)
Karol Rudziński oraz Piotr Kurt i Krystian Mucha.
Arbiter techniczny: Dawid Wiśniewski (wszyscy Warmińsko-Mazurski ZPN).
Przemysław Kamiński, Łukasz Nadolski, Grzegorz Gulczyński – Łukasz Furtak, Wojciech Wojcieszyński, Filip Wójcik.
Arkadiusz Garzeł (55 Garbarnia).
GRYF: Dawid Leleń – Przemysław Kamiński , Łukasz Nadolski
, Krzysztof Wicki
, Jan Sobociński, Paweł Wojowski
, Mateusz Goerke, Piotr Kołc, Grzegorz Gulczyński
, Michał Ciarkowski, Piotr Okuniewicz.
GARBARNIA: Marcin Cabaj – Łukasz Furtak , Arkadiusz Garzeł
, Krzysztof Kalemba
, Łukasz Pietras –
Filip Wójcik , Marek Masiuda, Wojciech Wojcieszyński
(65 Karol Kostrubała), Szymon Kiebzak – Patryk Serafin (78 Grzegorz Gawle), Marcin Siedlarz (46 Serhii Krykun).
Kapitan Garbarni Krzysztof Kalemba w tym sezonie wbił Gryfowi trzy gole.
Oczywiście nie chodzi o poziom, co to, to nie. Za to o kompletnie zaskakujące epilogi spotkań ledwie przed kilku dniami w Champions League. W tę konwencję przebieg dzisiejszego meczu Gryf – Garbarnia wkomponowuje się wręcz idealnie. Gospodarze już byli całkiem pewni swego, a tu „Brązowi” nagle wywinęli niesamowitą woltę. I to grając w dziesięciu. W tym przypadku nie da się uniknąć sztampy. Z piekła do nieba…
Mocno rozpędzony wiosną Gryf mógł objąć prowadzenie już w 4. minucie. Wicki uderzył głową, Cabaj próbował uratować sytuację, ale piłka odbiła się chyba od słupka. To był sygnał, że w Wejherowie będzie „Garbarzom” ciężko. Potwierdziło się to w 20. minucie, gdy nie bez winy defensorów Garbarni wszedł w posiadanie piłki Wojowski i trafił do siatki. Gryf zachował tę zaliczkę do gwizdka na pauzę. Garbarnia wprawdzie podjęła twardą walkę, ale bramkowych szans nie miała.
Po przerwie od razu wszedł na murawę Krykun i pokazał się z doskonałej strony. Biegał, walczył, jak zwykle… Z kolei Wojcieszyński próbował zaskoczyć Lelenia mocnym strzałem, górą był bramkarz. W 55. minucie doszło do zdumiewających scen. Najpierw w powietrznej walce dosłownie został staranowany Masiuda, otrzymując uderzenie łokciem w twarz. Rzut wolny dla Garbarni i indywidualna kara dla winowajcy wydawały się oczywiste. Wydawały… Arbiter bowiem zupełnie przeszedł do porządku dziennego nad tą sytuacją, użył gwizdka dopiero wtedy, gdy na prawym skrzydle próbował kontynuować akcję Wójcik.
Blisko sędziego podbiegł Garzeł i lekko trącił arbitra w rękę. Sędzia uznał, że naruszono jego nietykalność cielesną, w związku z czym został Garzeł ukarany czerwoną kartką. A co z faktem, że brutalnie potraktowanemu Masiudzie przez ładną chwilę musiano udzielać pomocy medycznej?! Opinia arbitra w tej sprawie nie jest nam znana. Szkoda…
W 65. minucie Wojcieszyński wpędził w kabałę siebie i przy okazji cały zespół. Stracił piłkę, choć nie powinien. Po rzucie wolnym padł dla rywali drugi gol, Wicki z bliskiej odległości podwyższył stan meczu. Ale mecz ten wcale się nie skończył, choć tak by się zapewne stało, gdyby Cabaj nie obronił strzału Okuniewicza. A zwłaszcza Ciarkowskiego, który w 85. minucie przegrał pojedynek z desperacko interweniującym na linii „16” bramkarzem Garbarni.
Znamienne jednak, że mimo tych zdarzeń to „Garbarze” – paradoks, znacznie aktywniejsi w osłabieniu liczebnym niż w pełnym składzie – wykazywali nadzwyczajną wiarę w zmianę wyniku. Gra była warta świeczki, warto było postarać się choćby o gola na 2:1, skoro w Krakowie Garbarnia wygrała 1:0, a bezpośredni bilans może mieć znaczenie na koniec sezonu.
W 89. minucie szarżującego Krykuna sfaulował w polu karnym Sobociński i arbiter wskazał na „wapno”. Ale bez ukarania defensora żółtą kartką, choć tak być powinno. Kalemba pewnie wyegzekwował rzut karny i natychmiast porwał piłkę na środek boiska. Aby jak najszybciej wznowić grę.
Ogromnie warto było się spieszyć. Podobnie jak Krykun nader aktywny Kostrubała zagrał do Furtaka, którego sfaulował Sobociński. Do bramki było daleko, za to bardzo blisko linii autowej. W Wejherowie nie wiedzieli, że czasem to dla Kalemby idealna strefa. Futbolówka została popisowo „zakręcona”, zrobiła jeszcze kozioł przed Leleniem i wpadła pod poprzeczkę. Gol na wagę remisu.
W świetle opisanych zdarzeń: po prostu bezcennego!
Źródło: http://garbarnia.krakow.pl/newsy/Gryf2-218.htm