Chcieliśmy odczarować passę porażek. Kiedyś u siebie właściwie zawsze punktowaliśmy „za trzy”, teraz to się zatrzymało. Mieliśmy mocne postanowienie, żeby dziś wygrać – mówił po środowym meczu Olimpii z Wisłą Puławy bramkarz Kacper Tułowiecki.
Runda wiosenna Olimpii w Elblągu nie jest szczytem marzeń zarówno piłkarzy jak i kibiców. Wiadomo, że nic nie trwa wiecznie i nawet najbardziej czarna seria się kiedyś musi skończyć. – Chcieliśmy odczarować tę passę porażek. Kiedyś u siebie właściwie zawsze punktowaliśmy „za trzy”, teraz to się zatrzymało. Mieliśmy mocne postanowienie, żeby dziś wygrać – mówił po meczu Kacper Tułowiecki , bramkarz Olimpii.
– Chciałbym pogratulować mojemu zespołowi woli walki, determinacji w dążeniu do celu – chwalił swój zespół trener Olimpii Adam Boros.
I trzeba przyznać, że zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki. Piłkarze Olimpii przypomnieli kibicom, że potrafią konstruować groźne akcje w ofensywie, a i w obronie radzą sobie nie najgorzej. – Były różne fazy tego meczu, kiedy zespół gości dłużej utrzymywał się przy piłce, operował piłką, konstruował akcje. Było to bardzo ważne w tym meczu, przy tej temperaturze biegać przez 90 minut nie jest takie proste – mówił Adam Boros.
– Do chłopaków z przodu nie można mieć pretensji, stworzyliśmy dużo sytuacji. W poprzednich meczach było z tym ciężko, a dziś tych sytuacji było dużo. Szkoda, że nie wszystkie wpadły, ale widać było progres w naszej grze z przodu. W którymś meczu w Elblągu na pewno wygramy – deklarował Kacper Tułowiecki.
Ostatecznie Olimpia strzeliła tylko jedną bramkę, a strzelcem został Anton Kolosov. Niestety żółto-biało-niebiescy w drugiej połowie stracili gola i obie drużyny podzieliły się punktami.
– Niegroźna sytuacja, poszedł przerzut na drugą stronę. Ten strzał – nie wiem, być może bym złapał, być może byłby niecelny, bo szedł w moją lewą stronę. Ale gdzieś od końcówki buta Michała się odbiła i wpadła tak, że ja mogłem tylko stać i obserwować. Dużo szczęścia mieli piłkarze Wisły, bo raz, że po bucie, dwa, że wpadła w samo okienko – tak stratę gola skomentował bramkarz Olimpii.
W najbliższą niedzielę żółto-biało-niebiescy zmierzą się w Radomiu z tamtejszym Radomiakiem. Rywal Olimpii przegrał środowy mecz na wyjeździe z ŁKS-em i w niedzielę będzie się chciał zrehabilitować przed własnymi kibicami. Ale Olimpia w formie ze środowego meczu może utrudnić Radomiakowi awans na pozycję dającą bezpośrednią promocję na zaplecze ekstraklasy.
– Jedziemy tam z nastawieniem, że będzie to fajny mecz. Chcemy pokazać, że nieprzypadkowo jesteśmy tak wysoko w tabeli. Jesteśmy dobrym zespołem i na pewno się przed Radomiakiem nie położymy – zapowiada Kacper Tułowiecki.
– Tam jest dopiero presja wyniku, zupełnie inne środki finansowe i jeden mocno wytyczony cel i tam nie ma przebacz. My, jak w każdym meczu, jedziemy wygrać. Natomiast tego, co pokaże boisko, nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Mam nadzieję, że to co odbudowaliśmy jeżeli chodzi o ofensywę, będziemy w stanie powtórzyć w meczu w Radomiu – mówił trener Olimpii.
źródło: